Doroczne seminaria Horsch – korzyści z międzyplonów

04.10.2019

Tradycyjnie w Sitzenhofie w ramach corocznego spotkania z rolnikami SEMINARIA HORSCH wszystkie miejsca były zajęte. Seminaria HORSCH stały się w międzyczasie stałym punktem programu imprez szkoleniowych, które odwiedzają niemiecko-języczni klienci i rolnicy. Podczas gdy prawie wszyscy mówcy zajmowali się praktyczną stroną digitalizacji w szerokim tego słowa znaczeniu, dzień rozpoczął się wykładem o uprawie roślin.

Wykład wygłosił Dr Wilfried Hartl, dyrektor Instytutu Badań Organicznych w Austrii, który od 1979 roku prowadzi badania nad uprawą ekologiczną niezależną od inwentarza żywego. Skupia się przy tym głównie na cyklach kultur, dostępności składników odżywczych i bioróżnorodności, stawiając pytanie: „Jak można bardzo dokładnie nawozić w sektorze ekologicznym?”. Jego wyjaśnienie: „W rolnictwie ekologicznym nawożenie odbywa się w glebie. Rośliny znalazły sprytne sposoby, aby karmić się glebą. Trzy światy organizmów mają wpływ na odżywianie gleby: producenci (CO2 i O2), konsumenci (zwierzęta, człowiek) i destruenci (edafony, grzyby, bakterie). Według dra Wilfrieda Hartla ta wiedza, to podstawa do zrozumienia rolnictwa ekologicznego.

Oznacza to, że jeśli masz nawóz naturalny, możesz łatwo prowadzić rolnictwo ekologiczne, ale jak wygląda sytuacja w gospodarstwach bez zwierząt? „Po upływie dwóch do trzech lat bez gnoju wydajność spada o dwie trzecie, ponieważ brakuje energii dostarczanej do gleby z zewnątrz” – wyjaśniał naukowiec. Jeśli nie masz zwierząt na gospodarstwie, to jakie zwierzęta dostarczą niezbędnej energii do gleby? „Zwierzęta glebowe (edafony) są kluczem do sukcesu”, tłumaczył dr Wilfried Hartl. W glebie występuje kilka dużych sztuk przeliczeniowych nicieni, dżdżownic itp.

„Jeśli spojrzysz na zwierzęta glebowe jako zwierzęta gospodarskie i odpowiednio je nakarmisz, wtedy możesz prowadzić ekologiczną uprawę gleby bez żywego inwentarza”.

W 1983 roku w Austrii rozpoczęto próby kompostowania żywności. Okazało się, że w procesie kompostowania do gleby przechodzi sporo węgla jako „permanentnej próchnicy”. Ale jak wprowadzić dodatkową próchnicę do gleby? Może poprzez międzyplony? „Zdecydowanie tak“, odpowiada dr Hartl.

Międzyplony są dostawcami składników odżywczych i węgla, szczególnie w stronach rodzinnych dra Hartla, w południowo-wschodniej Austrii, gdzie często jest bardzo sucho, co sprawia, że uprawa międzyplonów jest tam trudna, ale nie niemożliwa. Dobre efekty przynosi prawidłowa uprawa gleby. Jednocześnie jako ekspert ostrzegał: „bezpłużnie nie oznacza automatycznie wzrostu poziomu próchnicy!”.

Ważna jest objętość porów wynosząca od 40 do 60%, ponieważ żyją w nich organizmy glebowe i korzenie. Ciągłość porów jest ważna, bo dzięki niej można np. ustrzec się powodzi. Natomiast należy unikać wody niedostępnej dla roślin, gdyż włoski korzeni rośliny nie są w stanie do niej dotrzeć. Największą objętość magazynowania wody mają średnie pory, szczególnie w glebach lessowych. Natomiast gleba gliniasta ma 60% objętości porów, a jednocześnie do 40% bardzo małych porów wypełnionych martwą wodą. Z powodu tego, że nie ma maszyn, które przyczyniają się do tworzenia porów w glebie, korzeniom roślin muszą pomóc organizmy glebowe.

Zazielenianie zapewnia więcej korzeni w glebie. Dr Wilfried Hartl zaleca zazielenianie wolne od roślin strączkowych, zmniejsza to presję infekcyjną. Udział do 20% roślin strączkowych jest jednak nadal w porządku (decyzja jest zależna od lokalizacji pola).

Szczególnie na obszarach suchych międzyplony powinny być wysiewane bezpośrednio za kombajnem, aby – na ile jest to możliwe – uniknąć utraty wody. W takich przypadkach liczy się często każda godzina. Przy późnym zazielenieniu (niezbyt rozwinięte rośliny) stosunek C do N jest niski (poniżej 10), co powoduje, że składniki odżywcze są tak szybko dostępne, jak w przypadku gnojowicy, a np. facelia ma stosunek C do N powyżej 60. Jest on dobry do tworzenia stałego humusu, ale słaby, jeśli chodzi o szybko dostępny humus odżywczy.

Jak dodał nasz rozmówca: „Rolnik powinien dokładnie przemyśleć, jaki jest cel jego zazieleniania”. Wniosek, jaki wyprowadził, brzmiał następująco: jeśli korzenie mogą się rozwijać bez trafiania na zagęszczenia podeszwy płużnej, to rolnik zrobił wszystko dobrze!